Przewodnik Katolicki - "Maleńkie" La Salette!

"Maleńkie" La Salette

 
autor: Paweł Piwowarczyk
 

Ma swoje wielkie serce w Zakopanem w ośrodku „Maleńka”. Stąd wypływa na całą Polskę – Fundusz Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Matki Bożej z La Salette.

 

Fundusz Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Matki Bożej z La Salette został powołany przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy Saletynów. Prowadzi on bardzo aktywnie działalność charytatywno-opiekuńczą wśród rodzin, dzieci i młodzieży.

 

Zauważyć najmłodszych

Działalność funduszu jest w pewien sposób kontynuacją tego, co zdarzyło się w La Salette. Jest odpowiedzią na pytanie, jak czynić dobro wśród potrzebujących pomocy. Maryja pochyliła się tam nad ubogimi sierotami, które pasły bydło wysoko w górach. Orędzie dzięki dzieciom usłyszał cały świat. Matka Boża objawiła się tym najmniejszym i w ten sposób dzieci zostały zauważone, skupiła się na nich wielka uwaga ludzi z wielu stron świata. Przez swoją działalność fundusz w pewien sposób również zauważa przede wszystkim najmłodszych, a także młodzież z ubogich rodzin. Doświadczyło już tego wielu podopiecznych.

 

Szczególne listy

Był rok 1998. Ks. Fryderyk Wyrostek MS – pomysłodawca i założyciel funduszu – wraz z wolontariuszami wysyłał listy do firm i instytucji z prośbą o dofinansowanie wyjazdów. Takie były początki pozyskiwania środków na rzecz najuboższych. Zdobyte fundusze przekazywane były m.in. na wyjazdy połączone z formacją dla dzieci i młodzieży z ubogich rodzin, które organizowane były w „Maleńkiej”, czyli w starym jeszcze domu rekolekcyjnym w Zakopanem. Właśnie w „Maleńkiej” znalazł swą siedzibę Fundusz, który powołano, aby rozszerzyć pola działalności charytatywnej.

Choć minęło już wiele lat od pierwszych inicjatyw, nadal podstawową formą trafiania do darczyńcy jest bezpośredni kontakt przez wysłanie listu. W tym celu dwa razy do roku „Maleńka” wypełnia się wolontariuszami, a pobliskie poczty przeżywają oblężenie. Szczególne listy trafiają do wielu ludzi dobrej woli w całej Polsce.

 

Najważniejsze dzieci i młodzież

Podstawowym założeniem funduszu jest pomoc dzieciom i młodzieży będącej w trudnej sytuacji życiowej, na przykład tym, których nie stać na wyjazd wakacyjny, dotkniętym chorobą, niepełnosprawnością albo też żyjącym w wielodzietnej rodzinie. Ludzie hojnie odpowiadają na prośby o wsparcie. Co istotne, koszty działalności funduszu są zredukowane do minimum. Fundusz ma bezpłatną siedzibę w Zakopanem, jego organy pracują społecznie, w jego działalność włącza się wielu wolontariuszy. Taka działalność i dyskretne prośby o wsparcie, bez specjalnych środków przeznaczanych na zaistnienie w mediach, wzbudza zaufanie coraz większej liczby osób w całej Polsce.

 

Przez parafie

Od kilku lat fundusz wypłaca młodzieży stypendia socjalne. W 2006 r. z takiego stypendium korzystało 61 osób, obecnie 197. W sumie przez kilka lat tego rodzaju pomoc trafiła już do ponad tysiąca młodych ludzi.

Jak pomoc dociera do potrzebujących? – Docieramy do nich głównie przez parafie, sugerując się opinią proboszczów. Każdy przypadek w miarę możliwości weryfikujemy. Często ludzie sami zgłaszają się po pomoc. W miarę możliwości pomagamy  – mówi ks. Krzysztof Samborski MS, dyrektor funduszu. W listopadzie ubiegłego roku w Dębowcu odbyło się „Spotkanie wdzięczności”, w którym udział wzięli niektórzy stypendyści oraz rodziny, którym fundusz udzielił wsparcia.

 

Wzajemność i siła społeczna

Wśród osób, którym saletyńska organizacja pomogła, była Ala Pierz z Zakopanego. Ala urodziła się z głębokim niedosłuchem obustronnym. W wieku dwóch lat wszczepiono jej implant ślimakowy w lewym uchu. NFZ nie refunduje zakupu implantu do drugiego ucha, zakładając, że lepiej zoperować więcej dzieci. Ala nadal miała wielkie problemy ze słyszeniem i mówieniem. Dzięki funduszowi w ciągu kilku miesięcy udało się zebrać 20 tys. euro na potrzebną operację.

Wśród tych, którzy pomagali dziewczynce, byli Bożena i Marcin Guziakowie. – Przez jakiś czas wspieraliśmy fundusz, ale w pewnym momencie musieliśmy sami poprosić o pomoc. Na cukrzycę zachorowała nasza córka. Długi czas NFZ zwlekał z przeznaczeniem dla niej pompy insulinowej. W pewnym momencie usłyszeliśmy, że możemy jej nawet nie dostać, bo pierwszeństwo mają młodsze dzieci. Bardzo szybko i chętnie, dzięki wielkiemu sercu ks. Samborskiego i serdecznej trosce Jakuba Bałazińskiego z funduszu, otrzymaliśmy oczekiwaną pomoc – opowiada Bożena Guziak. Dzięki rodzinie państwa Guziaków, która poinformowała innych o możliwościach uzyskania pomocy, niezwykle potrzebne urządzenie trafiło również do innych. Gdy ks. Krzysztof Samborski opowiada o przypadkach, kiedy fundusz udzielał różnego rodzaju wsparcia, podkreśla, jak wielka siła i potencjał dobra jest w społeczeństwie. Trzeba go tylko umiejętnie wydobywać.

 

Spontaniczna pomoc

Niezwykle szybko fundusz zareagował na tragedię pewnej rodziny z Tylawy w województwie podkarpackim. O tragedii, w której rodzina straciła dorobek życia budowany przez jedenaście lat, ks. Samborski dowiedział się od sprzedawczyni w kiosku. Już następnego dnia rozmawiał z pokrzywdzoną przez los pięcioosobową rodziną na miejscu tragedii. Ruszyła pomoc. Dziś dom stoi już w stanie surowym. Udało mi się porozmawiać z Jarosławem Barnasiem, który podkreślał w rozmowie, że nie przywykł do częstych publicznych wypowiedzi, ale tragedia, z którą mierzy się jego rodzina zmusiła go do tego. – Otrzymujemy stypendia dla dzieci, Fundusz sukcesywnie wspiera odbudowę domu. Obecnie będziemy zakładać centralne ogrzewanie. W pożarze domu straciliśmy wszystko. Wiele osób z okolicy pomogło nam, ale z organizacji w pomoc włączył się tylko saletyński fundusz. Od księdza mamy również bardzo potrzebne wsparcie duchowe, co jest dla nas chyba ważniejsze od tego materialnego – opowiada ojciec rodziny.

 

Zauważyć nad sobą słońce

Rozmowa z dyrektorem Funduszu Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Matki Bożej z La Salette ks. Krzysztofem Samborskim 

 

Jakie działania podejmie fundusz w 2012 r.?

– Podejmujemy współpracę z różnymi podmiotami, np. świetlicami, szkołami, klubami sportowymi, wspólnotami zakonnymi. Podatnicy przekażą swój 1 proc. na konto funduszu, a my w porozumieniu z tymi organizacjami przekażemy je na konkretne dzieci i młodzież z ich kręgów oddziaływania, podopiecznym w potrzebie i na projekty, które sami sobie wyznaczą. Ponadto chcemy w jeszcze większym stopniu pomagać w wyjazdach formacyjnych dzieciom i młodzieży oraz w spotkaniu młodzieży w Dębowcu. Planujemy także z grupą wolontariatu funduszu, w ramach przygotowania do nadania tytułu bazyliki mniejszej w Dębowcu, nagrać jakiś film albo program o sanktuarium.

 

Jak mądrze pomagać w dzisiejszych czasach i jak robi to fundusz?

– Pomagać dziś, to wejść w kontakt z konkretnym człowiekiem, z konkretną rodziną, to zrozumieć jej sytuację, zobaczyć, zauważyć jej potrzeby, uruchomić proces rozwoju, wzrostu i wyjścia z sytuacji. Jednym słowem – to przywrócić nadzieję, zapał i entuzjazm, to jest największy sukces, największe osiągnięcie. Gdy po dłuższej rozmowie, wysłuchaniu kogoś, ofiarowaniu nawet małej pomocy, gestu solidarności, ten ktoś się rozpogodzi, pomyśli, że sobie poradzi, to on zauważył słońce nad sobą – i to jest już dużo. Taką pomoc stara się nieść dzieciom, rodzinom fundusz.

 

Czy dobro musi się dziś reklamować?

– Bez środków społecznego komunikowania się wielu nie wiedziałoby o istnieniu dzieła funduszu i nie mogłoby się włączyć w pomoc. Wyjazd do Warszawy i odebranie Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski za działalność charytatywną dało mi tę perspektywę i śmiałość, aby nasze dzieło pokazać innym.